Kraków, 3.08.2016
Witam Was moje Kochane! / moi Kochani!
Co u Was?
U mnie wszystko ok.
Dzisiaj był u nas brat Michał. Pogadaliśmy. Rozmawialiśmy o górach, planach itp .
Później przyszła Ciocia Jo(ł)anna i przygotowała nam obiad.
Znów rozmawialiśmy i było całkiem fajnie.
Kolejno poszedłem do fryzjera i zrobiłem sobie na głowie punka (lub jak kto woli irokeza). Potem przyszła Babunia. Przyniosła mi pranie, natarła mi łydki nalewką z tasznika i wyszliśmy z domu.
Wszędzie było pięknie, zielono. Tylko te gołębie wyprowadzały mnie z równowagi. Ciągle gruchały… Widziałem też grzybki, które chyba nie nadają się do konsumpcji.
Weszliśmy z Babcią do "Złotej Ryby". B. wzięła sobie obiad, a ja na deser zjadłem racuchy z jabłkami polane sosem wiśniowym. Był to swego rodzaju rarytas!
Następnie poszliśmy na dalszy spacer przy ulicy Armii Krajowej.
Z AK weszlismy na spacerowy deptak ktory nazywa sie Mlynowka i doszlismy az do ulicy Piastowskiej skad wrocilismt tramwajem do domu.
Z AK weszlismy na spacerowy deptak ktory nazywa sie Mlynowka i doszlismy az do ulicy Piastowskiej skad wrocilismt tramwajem do domu.
nie lubiane przeze mnie ptaki…
grzybki, chyba nie jadalne
Muzungu z nową fryzurą, wtranżala racuszki z jabłkami polane sosem wiśniowym
przy ul. Armii Krajowej
plac zabaw
kościół z cegły
duże liście
droga w gęstwinie
Zapraszam też na:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz