środa, 2 listopada 2016

Moje natchnienie:

Nov

Rozdział I 

Rozpoczął się właśnie listopad. W Azji południowo-Wschodniej pora sucha. Upalnie i słonecznie.
Branthon siedział w barze, pił piwo, od czasu do czasu palił papierosy i podrywał pracujące w barze dziewczyny (non – stop). Zwykle przynosiły mu kolejną butelkę piwa. Branthon był właścicielem baru „Nov“ i miał władzę. Umiał jednak z tej władzy kameralnie korzystać, tak by wszyscy byli zadowoleni. Był szanowany przez tutejszych obywateli, a jego szacunek wzrastał z każdą wysuszoną butelką wypitego piwa. Miał wielu przyjaciół, którzy przychodzili do niego zwykle po skończonej pracy. Przeważnie zamawiali litr złocistego napoj bogów, siadali i z nim gawędzili.
Pewnego wieczora ulicą przejeżdżał Sean motocyklem. Branthon zamachał mu
- cześć! Jak się masz? Zapytał z szerokim uśmiechem.
- Dobrze, dzięki! – odpowiedział – A ty?
- Ok, dzięki! Strasznie gorąco... Napijesz się czegoś?
- Tak, piwo Smok, poproszę.
- Jak masz na Imię?
_ Sean, a Ty?
Branthon.
- Czym się zajmujesz?
- Jestem motocyklistą, Harley‘ owcem, szukającym wrażeń.
- O, to świetnie! Znalazłeś to, czego szukałeś – Branthon zatarł ręcę – Witaj w raju!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz