czwartek, 6 kwietnia 2017

Thailand 2017


Phuket, 6.04.2017

Witam Was moje Kochane! 😘  /  moi Kochani! 😉

Dzisiejszego dnia poszedłem za radą Juleczka 😘💗 w kwestii obiadowej i wzięliśmy sobie Chińczyka, czyli makaron z krewetkami i innymi pysznymi składnikami. Do tego rosół. Albowiem poprosiłem o pikantną posypkę (pet - po tajsku) nalałem sobie szklankę wody. Julo też. Potem gorąca herbata 😋
Ponieważ na niebie pojawiały się chmury, nie odczuwałem gorąca. Ale do czasu... 
Popołudniu pojechałem na "Bat-Mobile" - u do Phuket Top Team. Najpierw ćwiczyłem z ciężarkami 4 - kilowymi. Ponieważ moja prawa ręka jest nie co słabsza od lewej, podniosłem tylko 100x. Potem z obciążnikiem 30 kilogramowym (na obie ręce) też tylko 100. Na ławeczce zrobiłem 250 brzuszków. Nie narzekam, ale to nie był mój życiowy rekord. Potem zszedłem na maty i się rozciągałem. Na koniec z trenerem ćwiczyłem ciosy i nawet drobne kopnięcia. 
Kolejno pojechałem do owocowego, żeby kupić sobie małego ananasa. Sprzedawczynie - Tajki 😘😘😘 - bardzo miłe kobiety pokroiły mi ananasa w kostkę i zapakowały w siatkę foliową. Zapytały jak się mam, skąd wracam, czy mieszkam sam 😆
Na koniec spaceru zrobiłem kilka zdjęć zachodowi słońca, kwiatom i dojrzewającej papai. 
W domu "czekali" na mnie J. i A. z nosami w komputerze/iPadzie, oraz Pani Uan 😘 z kolacją. 


Zapraszam do komentowania, udostępniania i na FB:


lunch 
 podwieczorek: ananas cukier z chilli i kawka 😋 
 w PTT
 selfie 
 murek 
 zachód słońca 
 piękne kwiaty (co z tego, że sztuczne?😦) 
 papaja

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz